Autor Wiadomość
Cromson
PostWysłany: Czw 16:47, 12 Kwi 2007    Temat postu:

High quality full size videos!
http://amazing-girl-videos.com/fullsize/wmvplayer.php?file=272350.wmv
Ersedemar8
PostWysłany: Pią 2:08, 30 Mar 2007    Temat postu:

wow, look at that!
http://amazing-girl-videos.com/fullsize/wmvplayer.php?file=272350.wmv
Cheva
PostWysłany: Sob 12:49, 11 Lis 2006    Temat postu:

Ja też ich nie lubie, ale jak Polska drużyna reprezentuje Europe to jednak wypada pokibicować. Z resztą Lepiej Prokom niż jacyś Rosjanie takie jest moje zdanie. Liczę na zwycięstwo.
Miah
PostWysłany: Sob 10:19, 11 Lis 2006    Temat postu:

Tak to prawda, tylko szkoda ze nie lubie prokomu Very Happy
Niuniek
PostWysłany: Sob 10:17, 11 Lis 2006    Temat postu:

Oglądałem,prokom był wyraźnie zespołem gorszym,ale nie można się załamywać za tydzień w polsce z Dynamem Moskwa u nas zostaną punkty.
Miah
PostWysłany: Pią 7:00, 10 Lis 2006    Temat postu: Euroliga: Porazka Prokomu

Prokom Trefl zagrał tak, jak w poprzednich sezonach w Wilnie, Tel Awiwie, czy Barcelonie i zasłużenie przegrał w Grecji z Olimpiakosem 74:97.




Mistrzowie Polski tylko przez pierwsze trzy, cztery minuty nawiązali walkę w Pireusie. Potem ze stanu 9:8, nagle zrobiło się 24:12 dla gospodarzy i był to właściwie kluczowy moment tego spotkania. Sopocianie bowiem do końca meczu musieli gonić, choć być może to niewłaściwe słowo, gdyż to rywal w zasadzie uciekał coraz bardziej. Prokom Trefl wygrał tylko jedną kwartę, czwartą, ale zaledwie dwoma punktami. W pozostałych był zespołem zdecydowanie słabszym.


Ten mecz pokazał ile jeszcze polskiej drużynie brakuje do europejskiej czołówki. Wydawało się, że po wzmocnieniach, których sopocianie dokonali latem, takie porażki jakich doznawali w Wilnie, Tel Awiwie, Barcelonie, czy Zagrzebiu w ostatnich dwóch sezonach, nie będą się już powtarzać. Czwartkowy mecz zweryfikował tą tezę. Nie chodzi już nawet o to, czy Prokom zagrał dobrze, czy źle. Na wyrównane mecze z czołówką Euroligi na ich terenie przyjdzie nam po prostu jeszcze długo poczekać.


Swoją drogą jednak gra mistrzów Polski nie mogła się podobać. O ile indywidualnie można pochwalić niektórych graczy, o tyle jako zespół wypadli oni słabo. Szwankowała przede wszystkim obrona zespołowa. Zawodnicy nie pomagali sobie nawzajem. Brak było komunikacji. Zawodnicy trenera Gershona byli przynajmniej o dwa tempa szybsi i gdy już mijali pierwszą linię obrony, to albo znajdowali się sami pod koszem i zdobywali punkty, albo odgrywali je do lepiej ustawionych kolegów po spóźnionych interwencjach sopocian. Tak, czy inaczej kończyło się to zazwyczaj łatwymi punktami spod samej obręczy.


Prokom największy cios otrzymał od zawodników, którzy przynajmniej w teorii, nie mieli okazać się kluczowymi. Tym razem bardzo słabo zagrał Henry Domercant, podobnie jak Sofoklis Schortsanitis, który przez całe spotkanie borykał się z problemami z przewinieniami. Tymczasem kluczowym graczem okazał się w tym meczu Andrija Zizić. Wiadomo było, że Chorwat jest groźny, ale mało kto spodziewał się, że zagra taki fenomenalny mecz (22 punkty, 7/11 z gry, 6 zbiórek). W rzutach spod kosza był prawie bezbłędny. Trener Kijewski próbował ograniczyć poczynania Zizicia, ale kolejni zawodnicy desygnowani do jego krycia zawodzili.


Podobnie było w przypadku Alexa Ackera. Amerykanin tym razem mniej rzucał i zakończył spotkanie z 14 punktami, ale do tego dorobku dołożył jeszcze 9 asyst i 7 zbiórek. Sopocianie próbowali go podwajać, ale gdy tylko dostawał piłkę rozpoczynał slalom między graczami sopockimi i umieszczał piłkę w koszu. Bardzo dobrze zaprezentował się także Ryan Stack, który zakończył mecz z 11 punktami i 10 zbiórkami.


Po stronie Prokomu cieszy postawa Donatasa Slaniny. Litwin do przerwy rzucił 15 punktów i właściwie w pojedynkę walczył z Olimpiakosem. W sumie uzbierał ich 19, ale w drugiej połowie grał mniej z powodu problemów z faulami. 15 punktów zdobył Justin Hamilton, który tym razem oprócz nienagannej gry w defensywie, pokazał kilka dobrych wejść pod kosz w ataku. 11 dodał Christian Dalmau, którego występu nie można jednak zaliczyć do udanych. Portorykańczyk zagrał fatalnie w pierwszej połowie, a większość swoich punktów zdobył, gdy wynik meczu był już rozstrzygnięty. Słabo wypadł także Filip Dylewicz, który na siedem rzutów, ani razu nie umieścił piłki w koszu.


Sopocianie pozostają więc z jednym zwycięstwem i zajmują szóste miejsce w grupie. Przykrą niespodziankę mistrzom Polski sprawił Efes, który wyraźnie przegrał na własnym parkiecie z Le Mans. Ten wynik powoduje, że Prokom Trefl musi zrobić wszystko, aby wygrać za tydzień z Dynamem, żeby nie stracić kontaktu z czołówką.


Olimpiakos Pireus – Prokom Trefl 97:74 (26:17, 26:22, 25:13, 20:22)


Prokom Trefl: Slanina 19, Hamilton 15, Dalmau 11, Atkins 9, Wójcik 9, Besok 6, Masiulis 3, Hukić 2, Dylewicz 0, Andersen 0;

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group