Prokom - Unia: Bo licza sie centymetry

Miah

Sopocianie większość piłek dogrywali pod kosz do swoich wysokich i to ułatwiło im zwycięstwo 82:57 nad Unią.

Mistrzowie Polski kolejny mecz ligowy potraktowali jako poligon doświadczalny przed meczamiw Eurolidze. Tym razem wyszło to jednak na dobre drużynie, która bez problemów uporała się z gośćmi z Tarnowa. - Chcieliśmy dzisiaj wykorzystać naszych graczy podkoszowych i to się udało. Taką koszykówkę będę preferował – powiedział na pomeczowej konferencji trener Kijewski.

Faktycznie sopocianie często szukali zagrań do swoich graczy pod tablicami. Huseyin Besok i Michael Andersen bez problemów zamieniali je na punkty. Ten drugi wreszcie dostał więcej minut na parkiecie i zdecydowanie odżył. To był środkowy Prokomu, którego kibice pamiętali z zeszłego sezonu. - Rozumiem dlaczego w ostatnim czasie gram mniej. Jest nas teraz więcej do grania pod koszem, a trener musi podzielić czas pomiędzy nas. Czuję się coraz lepiej i jednocześnie mam nadzieję, że trener będzie to doceniał wpuszczając mnie częściej na parkiet – powiedział po spotkaniu center Prokomu Trefl.

Unia do meczu w Hali 100-lecia przystąpiła przede wszystkim bez wiary. To może dziwić, gdyż dwa tygodnie temu ambitnie grająca Polonia sprawiła w Sopocie sensację. W niedzielę było widać od pierwszej minuty, że gości przyjechali na mecz po porażkę. - Martwi mnie podejście mentalne niektórych moich graczy, którzy chyba myślą, że w Polsce można zarobić na koszykówce łatwe pieniądze – mówił na konferencji prasowej trener Żmuda. - W moim zespole jest za mało radości.

Brak zaangażowania nie był widoczny u graczy polskich. Najskuteczniejszym graczem Unii był Wojciech Majchrzak, który do ostatnich minut walczył o korzystny wynik swojej drużyny. Jeszcze lepiej prezentował się Przemysław Hajnsz, który półhakami i rzutami z półobrotu ogrywał samego Tomasa Masiulisa – Bardzo bym chciał, ale to nie ode mnie zależy – odpowiedział skrzydłowy Unii, zapytany, czy z taką grą będzie liczył na grę w kadrze.

W drużynie mistrzów Polski tradycyjnie ciężko wyróżnić jednego gracza. Statystycznie najlepiej zaprezentował się Huseyin Besok, który był drugim strzelcem drużyny (13 pkt), drugim zbierającym (5 zb) i... najlepszym asystentem (4 as). O jeden punkt więcej zanotował Christian Dalmau. 8 punktów i 7 zbiórek dodał Michael Andersen.

Sopocianie od pierwszych minut kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Już w pierwszej kwarcie wypracowali sobie bezpieczną przewagę, dzięki której w kolejnych odsłonach mogli sobie pozwolić na testowanie nowych zagrywek, a w końcówce na nieco rozluźnienia i widowiskowej gry. Mistrzowie Polski zanotowali 64% skuteczność w rzutach za 2 oraz 41% w rzutach za trzy. Mieli także 18 asyst, na co zwracał uwagę szkoleniowiec Prokomu Trefl na konferencji – Dawno nie zagraliśmy tak zespołowo i takiej gry będę oczekiwał od drużyny - twierdzi Eugeniusz Kijewski.

Co ciekawe, w drugiej połowie ani na minutę nie pojawili się na parkiecie Adam Wójcik i Filip Dylewicz, co może dziwić biorąc pod uwagę przepis o jednym Polaku na parkiecie w czasie spotkania. Szkoleniowiec Prokomu Trefl skorzystał w trzeciej i połowie czwartej kwarty z Jeffa Nordgaarda, a w końcówce na parkiecie przebywał Przemysław Zamojski. - Ten przepis bardzo ogranicza mi możliwości rotacji, ale staram się to jakoś rozsądnie poukładać i sprawiedliwie rozdzielić czas na parkiecie między graczy – dodaje trener Kijewski. W Prokomie punktowała cała meczowa dwunastka, co jest pozytywnym akcentem, przed czwartkowym arcyważnym spotkaniem z Dynamem Moskwa w Eurolidze.

Niuniek

I tak Prokom jest najlepszy,ma najlepszego strzelca dystansowego(Dalmau),moze tylko Pluta jest lepszy,podkoszowych i ogolnie najmocniejszy skład.Prokom musi wygrać z Dynamem!!!

Miah

Liczymy na to chociaz nie przepadam za prokomem ale polska druzyna Wink

Prokom wygra 5 pkt Very Happy

Jasdeep

2 old women are drilled in all holes just like young!
[link widoczny dla zalogowanych]